Wszystkie dzieci marzą o posiadaniu domku na drzewie. W związku z tym, że pogoda w długi, majowy weekend była lepsza niż zapowiadali, częściowo to marzeń udało się spełnić:) Nie mogłoby się to udać gdyby nie rodzinna współpraca. Każdy miał do wykonania jakąś pracę. Podzieliliśmy się na zespoły, jedni pomagali przy budowie domku inni zajmowali się pracami ogrodniczymi i dziećmi, a Pani domu pilnowała obiadu żebyśmy nie padli z głodu, po ciężkiej pracy. Domek możecie podziwiać na blogu co do prac ogrodniczych trzeba jeszcze trochę poczekać na efekty aż podrosną rośliny, a jeśli chodzi o obiad to musicie uwierzyć mi na słowo, że był wyśmienity.
Budowa domku to nie lada przedsięwzięcie, ale jak tylko macie możliwości to zachęcam do spróbowania. Najpierw powstał podest. Został on wpasowany pomiędzy sosny. Następnie zostały dorobione barierki oraz konstrukcja dachu.
Na koniec szczyt został przykryty plandeką żeby domek mógł być wykorzystywany również w czasie deszczu.
Dodatkową atrakcją stały się liny, przymocowane do specjalnie przygotowanej belki.
Jak widać nie tylko dzieci dobrze się na nich bawiły.
Długi majowy weekend raczej nie zapowiada się ciepło i ciężko będzie zorganizować coś na świeżym powietrzu. Wierzę jednak, że pogoda nas miło zaskoczy i uda się przygotować jakiś mały piknik. Pokazywałam Wam jakiś czas temu jak zrobić serwetki i ozdobić sztućce (do obejrzenia tu). Dzisiaj pomysł na piknikowy obrus.
Od jakiegoś czasu chciałam przetestować stempelki robione końcówką kapusty pekińskiej bo widziałam na kilku stronach jak to wygląda i efekt bardzo mi się podobał. Wreszcie nadeszła pora na wypróbowanie pomysłu w praktyce. Wszyscy pisali, że kwiatki, które powstają przypominają róże, a mi bardziej przypomina to kwiaty piwonii lub kwitnącego teraz krzewu migdałka trójklapowego. Zresztą zobaczcie sami.
Do zrobienia obrusu potrzebujemy, kawałka materiału (u mnie bawełniany materiał prześcieradłowy) farb akrylowych, pędzelka i kapusty pekińskiej.
Z kapusty odcinamy końcówkę i nakładamy pędzelkiem farbę. Następnie przykładamy do materiału i odciskamy wzór. Czynność powtarzamy do momentu aż pokryjemy cały materiał. Czekamy aż farba przeschnie i zabieramy się za robienie listków.
Pierwotnie miałam je domalować pędzelkiem, ale jak zobaczyłam ile wyszło kwiatków to uznałam, że szybciej będzie ze stemplowaniem. Wzięłam cebulę przekroiłam na pół, lekko pościnałam boki i tak powstał kształt liścia. Gdy wszystko wyschnie zaprasowujemy wzór przez ściereczkę. I tyle. Mam nadzieję, że pogoda pozwoli przetestować obrus, w majowy weekend. Udanego odpoczynku.
Ręka do góry, której z Was zdarzyło się przetrząsnąć cały dom w poszukiwaniu ulubionych kolczyków lub pierścionka. Zapewne wielu. Ja często szukam zagubionej biżuterii mimo, że mam specjalne pudełeczka gdzie powinno wszystko być. No cóż… raz na jakiś czas wpadam na genialny pomysł, że warto kolczyki położyć w inne, z pozoru lepsze miejsce, a potem oczywiście o tym nie pamiętam.
Biegam, złoszczę się i pytam męża czy nie widział… on odpowiada, że oczywiście nie widział i zapewne gdzieś je posiałam, a przecież mnie już dawno prosił żebym odkładała biżuterię do pudełka. Potem okazuje się, że znajduje je w najmniej oczywistych miejscach np. w torebce bo przecież miałam je na sobie trzy tygodnie temu i schowałam je tam żeby się nie zgubiły:) W celu ograniczenia strat w sprzęcie i ludziach, dzisiaj pomysł na spodeczki na biżuterię. Nie są duże, wyglądają ładnie, można je postawić w dowolnym miejscu i przy minimalnym wysiłku wszystko jest pod kontrolą. Do zrobienia spodeczków potrzebujemy masy termoutwardzalnej (do kupienia np. w empiku) srebrnej farby akrylowej, stempelków oraz pędzelka. Z masy robimy kuleczkę, którą następnie rozwałkowujemy na plask i palcami robimy mały rancik. Stempelkami odciskamy napis lub dowolny inny wzór.
Spodeczki kładziemy na papierze do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 110 stopni na 30 minut.
Po wystygnięciu, farbą malujemy rant oraz literki. Czekamy aż farba wyschnie i możemy korzystać z naszych spodeczków.
Po wiosennych porządkach w szafie odkryłam, że dominują u mnie niebieskości. I dobrze bo bardzo lubię niebieski i świetnie się w nim czuję. Jedyne czego mi brakowało to pasującej biżuterii, stąd dzisiejszy wpis.
Do zrobienia korali w kolorze blue, potrzebujemy kawałka cienkiego bawełnianego sznurka lub rzemyka (pierwszy test robiłam na sznurówce, jeżeli będzie odpowiednio długa to też się nada) i drewnianych koralików w różnych rozmiarach. Ich ilość będzie zależała od wielkości koralików, które wybierzecie dlatego przed rozpoczęciem nawlekania proponuję ułożyć sobie wzór na kratce. Wtedy łatwiej będzie ocenić czy w którymś miejscu nie mamy braków.
Następnie zaczynamy nawlekanie. Najpierw nawlekamy koraliki z górnego rzędu, a potem te z dolnego tak jak widzicie na zdjęciach. Koniec sznurka przeciągamy przez dwie duże kulki i nawlekamy koraliki ze środka po czym sznurek przekładamy przez kolejne dwie duże kulki i zakańczamy pozostałymi koralikami.
Opis jest trochę zagmatwany, ale wydaje mi się, że zdjęcia są na tyle czytelne, że nie będzie problemu (jakby były jakieś wątpliwości to piszcie). I tyle, piękna wiosenna biżuteria jest gotowa!
Już nie mogę się doczekać! Jeszcze trochę, a znowu będzie można urządzać pikniki, grille oraz ogniska i z radością zajadać się pysznościami, na świeżym powietrzu.
Dla miłośników konsumpcji pod chmurką, mam dziś propozycję na kolorowe zestawy, które jak znalazł nadają się do piknikowego kosza. Nie potrzeba wielkich przygotowań, a możemy szybko wyczarować serwetki i sztućce w naszych ulubionych barwach. Do zrobienia zestawu potrzebujemy drewnianych łyżeczek, noży i widelców, kawałka bawełnianego lub lnianego materiału oraz farb do farbowania tkanin. Przyda się również pojemnik w którym rozrobimy farby. Ja wykorzystałam pojemnik do przechowywania żywności. Jeszcze kilka drobnych uwag przed rozpoczęciem pracy. Barwy na opakowaniach farb oraz ich nazwy mogą być mylące dlatego przed farbowaniem zróbcie test na małym kawałku tkaniny. Zanim zamoczycie materiał dobrze wymieszajcie wodę z barwnikiem, czasem na dnie zostają nierozpuszczone drobinki, które po zetknięciu z materiałem mogą wywołać niepożądany efekt. No to po tych praktycznych poradach możemy zabrać się do pracy.
Musimy w pierwszej kolejności przygotować sobie materiał na serwetki. Materiał dzielimy na kawałki o odpowiadających nam wymiarach, a następnie z każdego boku wyciągamy po kilka nitek. Dzięki takiemu zabiegowi uzyskamy postrzępione brzegi. Następnie rozpuszczamy barwnik do tkanin w ciepłej wodzie, mieszamy i zanurzamy jeden z krótszych brzegów serwetki. Po kilku minutach, delikatnie odsączamy zafarbowany koniec i rozwieszamy lub rozkładamy do wyschnięcia. Ze sztućcami postępujemy podobnie. W barwniku, który został po farbowaniu serwetek zanurzamy końce (oczywiście te których nie będziemy wkładać do ust), czekamy kilka minut, lekko osuszamy papierowym ręcznikiem i zostawiamy do wyschnięcia. To tyle jeśli chodzi o naszą pracę.
Produkcja serwetek jest bardzo prosta i tylko od Was zależy jak je ufarbujecie. Możecie poeksperymentować z łączeniem kolorów lub farbować je w całości, a może pokusicie się o efekt ombre? Podzielcie się z nami efektami Waszej pracy. Marta
Miły Gościu na naszym blogu używamy ciasteczek. Goszcząc u nas zgadzasz się na to!