Ostatnio pisałam Wam, że organizujemy świąteczne spotkania z przyjaciółmi. Oprócz dekoracji domu, szykuje zawsze coś do jedzenia mimo, że impreza jest składkowa. W tym roku trochę poszalałam i zmyślą o dzieciach przygotowałam cake popsy w kształcie świątecznych reniferów. Lekko się zdziwiłam gdy okazało się, że większe zainteresowanie wzbudziły wśród dorosłych i po kilka razy odpowiadałam na pytania: A co tam jest w środku ?:) Jeżeli macie ochotę w tym przedświątecznym szaleństwie dołożyć sobie trochę pracy to poniżej czeka przepis z instrukcją jak zrobić renifery. Potrzebne są składniki na ciasto, ponadto łyżka serka mascarpone oraz do dekoracji 2 tabliczki czekolady, ok 50 g masła, precelki, m&m-sy, patyczki do szaszłyków oraz lukier w pisaku biały i czarny.
Składniki na ciasto: 2 tabliczki czekolady (u mnie jedna gorzka, jedna mleczna) 5 jajek 150 g masła pół szklanki cukru ( szklanka o pojemności 250 ml)
Sposób przygotowania: Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni C. Połamaną w kosteczki czekoladę roztapiamy razem z pokrojonym masłem (można to zrobić w rondelku z grubym dnem, w kąpieli wodnej lub mikrofali). Masę studzimy. Miksujemy żółtka z kakao oraz ostudzoną czekoladą. Białka ubijamy na sztywną pianę, następnie małymi partiami dodajemy cukier, cały czas ubijając. Miksujemy jeszcze przez 2 – 3 minuty, aż piana będzie gęsta, sztywna i błyszcząca. Ubite białka delikatnie mieszamy z masą czekoladową i wlewamy do przygotowanej formy, pieczemy przez 25 – 30 minut. Wyjmujemy z piekarnika i studzimy w formie.
Dekorowanie:
Ciasto czekoladowe miksujemy z łyżką serka mascarpone, jeżeli wydaje Wam się, że masa jest za sucha można dodać więcej serka.
Z masy lepimy kulki i nadziewamy na patyczki. Wstawiamy do lodówki aż masa stężeje. W tym czasie 2 tabliczki czekolady i 50 g masła roztapiamy (opcje jak przy robieniu ciasta).
Kulki po wyjęciu z lodówki obtaczamy w rozpuszczonej czekoladzie.
Czekamy aż nadmiar czekolady spłynie i doczepiamy precelkowe poroże i nos.
Od jakiegoś czasu naszą grudniową tradycją jest zapraszanie znajomych na świąteczne spotkanie. Czasami widzimy się na początku miesiąca, a czasem tuż przed samą wigilią.
W tym roku spotykamy się wcześniej niż później, w związku z czym w naszym mieszkaniu już czuć święta.
Mimo, że bardzo lubię świąteczne ozdoby to nawet dla mnie trochę za wcześnie na ubieranie choinki już nie wspominając o tym, że nie zmieścilibyśmy się wszyscy gdyby pół pokoju zajęło świąteczne drzewko.
I tak oprócz zimowego miasteczka, które umila nam czas od listopada, na ścianach zawisną gałązki przyozdobione papierowymi i drewnianymi zawieszkami. Jak starczy mi miejsca może pokuszę się o zrobienie wiszącej choinki, a jak na razie muszą wystarczyć takie dekoracje.
Staram się już nic nie kupować i większość tych drewnianych zawieszek to rzeczy, które mam z poprzednich lat. W tym roku robię tylko papierowe ozdoby. Jeżeli również chcielibyście je wykonać poniżej czeka instrukcja.
Potrzebne są kolorowe kartki papieru (można wykorzystać papiery do pakowania prezentów), klej, sznurek oraz dziurkacze lub szablon do wycinania kształtów. U mnie część zawieszek została zrobiona przy wykorzystaniu dziurkaczy, a do części wykorzystałam szablon, który narysowałam na kartce i wycięłam. Niezaleznie od wybranej techniki potrzebujemy minimum 8 takich samych elementów.
Nasze kształty składamy na pół.
Połówki sklejamy ze sobą.
Najłatwiej jest najpierw sklejać pary potem pary ze sobą tworząc czwórki, a na koniec dwie czwórki w ósemkę.
Kawałek sznurka przewlekamy przez środek ozdoby (przy sklejaniu elementów zostaje nam pusta przestrzeń) zawiązujemy supełki na końcach i mamy gotową świąteczną zawieszkę.
A jeżeli chcecie wiedzieć jak zrobić okrągłe zawieszki, takie jak na zdjęciu zapraszam do tego wpisu.
Święta jak żadna inna okazja nakręcają sprzedaż. Kupujemy nie tylko jedzenie na wigilijną kolacje czy prezenty dla bliskich, coraz częściej są to również nowe ozdoby choinkowe, dekoracje do domu czy na świąteczny stół.
I widzę, że sama się na tym łapie i co święta chciałabym wymienić wszystko. Ciężko oprzeć się pokusie jak z każdej wystawy migoczą lampeczki i nowe bombki, a sklepy prześcigają się w bajkowych aranżacjach.
Jak na razie jestem dzielna i staram się nic nie kupować, a ewentualne braki uzupełniać dekoracjami handmade. Dzisiaj mam dla Was pomysł jak nie wydawać co roku zbyt dużych pieniędzy na kalendarz adwentowy, a mimo wszystko uzyskać efekt nowości (który kusi najbardziej).
Zeszłoroczny kalendarz z filcu dostał nowe dekoracje i zupełnie zmienił charakter. Dla przypomnienia tu znajdziecie instrukcje jak go zrobić. Dekoracje do filcowego kalendarza nawiązują kolorystyką do zimowego miasteczka.
Głównie są to papierowe lub drewniane ozdoby (również wykorzystałam to co miałam w domu). Żeby jeszcze bardziej nawiązać do miasteczka, pojawiły się domki wycięte z tektury.
Niewiele trzeba, a kalendarz wygląda inaczej i znowu może cieszyć i umilać czas oczekiwania.
W zimowym miasteczku, pojawiła się nowa budowla. Co to takiego? To tegoroczny kalendarz adwentowy dla mojego męża. Początkowo miał wyglądać inaczej, ale jak to bywa w trakcie twórczego procesu, twórca zmienił wizję. A tak na serio to nie mogłam znaleźć potrzebnych rzeczy do pierwotnego projektu.
W takich sytuacjach, potrzeba matką wynalazków. I mimo, że kalendarz wyszedł inny niż zakładałam, jestem zachwycona końcowym efektem.
Jeżeli chcecie stworzyć coś podobnego dla swoich bliskich poniżej czeka instrukcja.
Do zrobienia kalendarza potrzebny jest karton (super będzie jak wykorzystacie kartony np. po przesyłkach kurierskich), przegródki na butelki z Ikea, farby, nożyk, gorący klej, elementy do dekoracji.
Najpierw przycinamy tekturki z Ikea żeby uzyskać 24 przegródki.
Następnie dopasowujemy wielkościowo karton. Wielce prawdopodobne jest to, że nie uda się od razu dobrać wielkości kartonu do przegródek i trzeba będzie karton pociąć, a potem skleić na nowo (dobrze sprawdza się gorący klej).
Gdy pudełko jest gotowe, umieszczamy w nim przegródki. Następnie tworzymy dach domu.
Najpierw przyklejamy boki, a następnie tył i przód. Tak jak widać to na zdjęciach. Na koniec został front.
Wycinamy tekturę, która rozmiarem będzie pasować do pudełka. Zaznaczamy sobie gdzie znajdują się przegródki i lekko nacinamy karton ale tak by go nie przedziurawić (pozwoli to na łatwiejsze dostanie się do niespodzianek). Tworzy się taka kratka gdzie każde okienko oznacza gdzie jest przegródka.
Następnie ozdabiamy nasz front. U mnie są to okienka (prostokątne to tektura i szybki naklejone z papieru śniadaniowe, okrągłe tylko papier śniadaniowy) drzwi i doniczki z pseudo roślinami (kawałek wełny czesankowej).
Przegródki wypełniamy niespodziankami (nie mogę zdradzić co tam jest bo mój mąż czasem czyta bloga). I za pomocą gorącego kleju przymocowujemy front do domku i już.
Dzisiaj ciąg dalszy zimowego miasteczka. Tym razem w trochę większym wydaniu. Metoda wykonania jest taka sama jak w przypadku wianka więc odsyłam Was po instrukcję tu.
Tak jak pisałam w zeszłym tygodniu bardzo zależy mi na tym by świąteczne dekoracje były spójne i by można je dowolnie miksować w różnych częściach mieszkania.
Chyba system się sprawdza bo domki zmieniły lokalizację już ze 3 razy i na tym nie koniec. Ktoś może uznać, że takie miasteczko to mało świąteczny klimat, ale ja jestem innego zdania. I jeszcze mocniej utwierdza mnie w tym fakt, że w wielu sklepach, motyw domków pojawia się w świątecznych kolekcjach.
Jeżeli miasteczko wpisuje się w Waszą świąteczną stylistykę zachęcam do zrobienia tak owego. A na przyszły tydzień szykuję kalendarz adwentowy, który uzupełni miasto więc czekajcie. Zapraszam.
Miły Gościu na naszym blogu używamy ciasteczek. Goszcząc u nas zgadzasz się na to!