Od jakiegoś czasu, w głowie kiełkował mi pomysł na zrobienie dużego projektu, składającego się z wielu elementów. Naoglądałam się rożnych pomysłów, zabrałam w głowie milion inspiracji i nie mogłam się zdecydować ani który styl wybrać ani na jakie kolory postawić.
Pierwotnie chciałam zrobić wpis z letnią dekoracją stołu, która umili długie ciepłe wieczory, ale z tego całego myślenia to zastała mnie jesień. I chyba na dobre mi to wyszło bo wątpliwości same się rozwiały. Musiałam się tylko pilnować żeby nie przesadzić z ilością wydanych pieniędzy.
Zapomniałam napisać na wstępie, że ostatnio mam swój wewnętrzny ogranicznik i staram się robić coś z niczego, minimalizując zakupy. Wykorzystuje zasoby, które mam i próbuje wymyślić rozwiązania pasujące do mojej wizji. A w tym wypadku chciałam żeby dekoracja była w stylu boho z intensywnymi kolorami.
Oczami wyobraźni widziałam wiele złota, frędzli i kwiatów oraz kolorowego szkła. Marzyły mi się mosiężne tace i zdobione świeczniki. Tylko pojawił się problem. Potrzebne byłyby na to fundusze, a co ważniejsze nie wiem czy potem korzystałabym z tych rzeczy.
Tak więc żeby nie marnować pieniędzy oraz nie zagracać wnętrz, powstała dekoracja z tego co miałam w domu. I muszę przyznać, że mimo tego, że niezupełnie zrealizowałam swoją wizje jestem bardzo zadowolona z efektu. W kolejnych wpisach pokaże Wam jak zrobić poszczególne elementy, a dzisiaj możecie zobaczyć całość i zainspirować się.
W dekoracji pojawiły się papierowe i włóczkowe frędzle, złote świeczniki, bukiety kolorowych kwiatów. Są też dynie, których nie mogło zabraknąć w trakcie jesiennego przyjęcia. Na szczegóły jak zrobić to wszystko musicie poczekać do następnych wpisów, a tym czasem cieszcie oczy.
Siedząc w cieniu parasola, nadrabiałam zaległości w lekturze prasy. W jednej z kolorowych gazet, trafiłam na artykuł dotyczący sposobów przedłużenia wakacyjnego nastroju. Jednym z punktów było wprowadzenie do codzienności jakiegoś wyjazdowego elementu.
Może to być muzyka, której słuchaliśmy w czasie wakacji, albo przygotowanie jakiegoś dania, które wyjątkowo kojarzy nam się z danym miejscem czy wywołanie i powieszenie zdjęć.
Ja oprócz tego, że mam w planach odtworzenie pewnych smaków w kuchni, postanowiłam zatrzymać na dłużej obrazy.
Wychodząc z naszego hotelu, za każdym razem mijaliśmy piękne opuncje.
I mimo, że nie jest to typowa roślina, która kojarzy się z Grecją, mi będzie przypominać minione wakacje. Kaktusowy motyw utrwaliłam, robiąc nietypowy obrazek.
W związku z tym, że motyw kaktusów jest nadal modny, Wy również możecie przenieść go do swoich domów.
Do zrobienia obrazków potrzebujecie, bawełnianego materiału, kredek które po zmoczeniu zachowują się jak akwarele, pędzelka oraz miejsca gdzie obecność wody nie będzie stanowiła problemu. Tkaninę moczymy. Powinna być wilgotna, ale nie na tyle żeby ciekła z niej woda. Materiał rozkładamy płasko. Żeby nic nie ucierpiało pod spód podłożyłam folie.
Za pomocą kredek zaczynamy szkicować kształt kaktusów.
Zwilżonym pędzlem rozcieramy barwnik.
Następnie wypełniamy kolorem naszkicowane elementy i rozcieramy.
Na koniec dorysowujemy kolce za pomocą kredek (proponuje nie moczyć ich już wodą, pozostaną wyraźniejsze). Po zakończonej pracy czekamy aż obrazek wyschnie. Można go suszyć na płask lub rozwiesić, ale wtedy trzeba liczyć się z tym, że barwniki mogą nam lekko spłynąć. Malowanie takiego obrazka tak bardzo mi się spodobało, że zrobiłam nie jeden, a trzy w podobnym stylu. A na koniec kilka zdjęć z Grecji. Zaglądając tutaj będę mogła przywołać piękne wspomnienia.
Może zacznę od tego, ze pozdrawiam Was z wakacji i przesyłam dużo ciepła i Słońca.
W tym roku mój odpoczynek zaczął się późno, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Przynajmniej mogę nacieszyć się piękną pogodą czego trudno było doświadczyć latem w Polsce. Ale może nie będę Was więcej dręczyć i przejdziemy do tematu dzisiejszego.
Bransoletkę, zrobiłam tuż przed samym wyjazdem z myślą, że obfotografuje ją w lepszym klimacie plus dodatkowo będę miała oryginalną biżuterię, która będzie pasowała do mojego outfitu i co najważniejsze będzie lekka. Jak na razie bransoletka sprawuje się doskonale i pasuje nie tylko do moich ubrań ale również do panującego w Grecji klimatu.
Do zrobienia bransoletki potrzebny będzie bawełniany sznurek, zapięcie, kółeczka oraz płaskie zakończenie do biżuterii jak widzicie na zdjęciu. Pomocne w pracy będą również kombinerki oraz igła z nitką. Najpierw pokażę jak zrobić podstawowy splot (wykorzystuję dwa kolory sznurka, żebyście lepiej widzieli technikę). Jak opanujecie podstawę będziecie mogli tworzyć wielokolorowe i wieloelementowe kombinacje.
Z granatowego sznurka robimy pętelkę i układamy ją na sznurku błękitnym tak żeby koniec sznurka błękitnego znalazł się na sznurku granatowym. Obrazuje to pierwsze zdjęcie ze sklejki. Następnie ten sam koniec, błękitnego sznurka, przeplatamy pod drugim końcem granatowej pętli. Widać to na drugim zdjęciu. Tworzymy pętelkę z błękitnego sznurka pamiętając żeby jej koniec znalazł się na granatowej pętli (zdjęcie trzecie w sklejce). Na koniec wszystkie cztery końce ściągamy równomiernie (zdjęcie czwarte).
Dzięki temu stworzyliśmy podstawową wyplatankę. Do zrobienia bransoletki wykorzystałam cztery sznurki: dwa błękitne i dwa granatowe.
Najpierw zrobiłam podstawę z dwóch błękitnych sznurków, stosując się do wzoru powyżej.
Jednak zanim je ściągnęłam dołożyłam obok błękitnego sznurka- granatowy, postępując analogicznie.
Całość ściągnęłam i w ten sposób powstał wzór.
Następnie za pomocą igły z nitką zszyłam sznurki z jednego końca, a następnie z drugiego.
W międzyczasie do końcówek przyczepiłam zapięcie i kółeczko.
Zszyte końce umieściłam w końcówce i zacisnęłam kombinerkami. I tyle.
Samo czytanie opisu wykonania, zajmuje więcej czasu niż zrobienie bransoletki. Na prawdę nie jest to trudne, wystarczy popatrzeć na zdjęcia.
Dziś krótki wpis o upcyklingu. Według Wikipedii jest to forma przetwarzania wtórnego odpadów, w wyniku którego powstają produkty o wartości wyższej niż przetwarzane surowce.
Należy do tej definicji dodać, że nowo zrobione rzeczy mają inne zastosowanie niż pierwotne surowce, z których powstały.
I tak metalowy kątowniki, który nie został wykorzystany przy remoncie, zamienił się w naszyjnik. Cała przemiana zajęła tylko 3 minutki plus trochę czasu ma wyschnięcie farby.
Do zrobienia naszyjnika potrzebujecie metalowego kątownika (można kupić w hipermarketach budowlanych) farby w sprayu i sznurka.
Kątowniki malujemy i czekamy aż farba wyschnie.
Następnie z obu stron przyczepiamy sznurek.
I gotowe. Prosty i bardzo oryginalny naszyjnik gotowy!!!
Co roku gdy zbliża się jesień mój tata powtarza, że zaczyna się gorsza część roku. I zgadzam się z nim w 100% Już nie raz pisałam o tym, że nie jestem wielką miłośniczką zimy.
Choć jest pewien jej aspekt, który bywa kuszący. Gdy dni są coraz krótsze, a pogoda nie zachęca do wyjścia, bez wyrzutów sumienia wskakuję do łóżka i wieczory spędzam pod pierzynką:) a jak już leżymy w ciepłym łóżeczku to warto pomyśleć jeszcze o jakimś smakołyku.
Zapewne jest tylu samo zwolenników co przeciwników jedzenia w łóżku. Dla tych co lubią sobie coś przekąsić leżąc pod kocykiem mam dzisiaj instrukcje jak samodzielnie zrobić tace.
Jest ona niezastąpiona w trakcie jedzenia w łóżku, ale równie dobrze sprawdzi się jako organizer ma stół czy też ułatwi serwowanie potraw w takcie domowej imprezy. No to po tym długim wstępie zaczynamy.
Do zrobienia tacy potrzebna jest sklejka (moja ma wymiar 40x27cm) deseczki o grubości 1 cm i szerokości ok 4cm (do kupienia w hipermarketach budowlanych o długości 1m), klej do drewna, małe goździki, piła, metalowe uchwyty do mebli i mocny klej.
Deseczki piłujemy na odpowiednią długość. U mnie dłuższe mają po 40cm, krótsze 25cm.
Następnie za pomocą kleju do drewna przyklejamy kolejne deseczki do brzegów sklejki.
Zaciski mogą nam pomóc w dobrym dociśnięciu elementów.
Gdy wszystko wyschnie, konstrukcje wzmacniamy, przybijając od spodu gwoździe w miejscu gdzie znajdują się boki tacy. Tacę możemy zostawić w takim stanie lub pomalować. Przed malowaniem warto jest ją przeszlifować papierem ściernym.
Gdy farba wyschnie, mocnym klejem przyklejamy uchwyty.
Na koniec tacę możemy podkleić filcem żeby nie rysowała nam np. powierzchni stołu. Teraz tylko musimy znaleźć chętnego co nam przyniesie coś dobrego.
Marta
Miły Gościu na naszym blogu używamy ciasteczek. Goszcząc u nas zgadzasz się na to!