Wczoraj wracając do domu zauważyłam, że dużo balkonów zwłaszcza tych mniejszych jest jeszcze niezagospodarowanych. Nie wiem czy to wynika z braku czasu czy z przekonania, że tak małej powierzchni nie warto urządzać. Chciałabym Was przekonać, że to nic trudnego, a naprawdę warto bo nie ma nic fajniejszego niż śniadanie z widokiem na zieleń czy popołudniowa kawa i obraz tańczących promieni słońca na płatkach kwiatów.
Akurat tak się złożyło, że obie nie mamy mieszkań z dużym tarasem. Ale kto powiedział, że parapet albo mikroskopijny balkon nie może cieszyć zielenią. Owszem ciężko jest zaszaleć z meblami, jak na balkonie ledwo mieszczą się dwie stojące osoby. Za to można stworzyć różnobarwne kompozycje roślinne lub pokombinować z pojemnikami na kwiaty.
Mój balkon jest naprawdę bardzo mały i aby zwiększyć zieloną powierzchnię wykorzystałam wiszące pojemniki zaczepiane na balustradę oraz stołeczki, przez co rośliny mogą stać zarówno na górze jak i na dole. Chciałam żeby pomimo małej przestrzeni balkon był nieco inny dlatego niektóre standardowe doniczki zamieniłam na trochę mniej oczywiste pojemniki. Użyłam puszek po produktach spożywczych i foremki na drożdżowe baby, a bazylię umieściłam w czajniczku na herbatę. Nie trzeba mieć super sprzętu żeby stworzyć coś wyjątkowego, można wykorzystać to co mamy w domu. Dobrze sprawdzą się wszelkiego rodzaju kamionkowe naczynia, brytfanki, foremki na ciasta. Wystarczy się trochę rozejrzeć, a na pewno znajdziemy coś przydatnego.
Została nam jeszcze kwestia roślin. Jeżeli zupełnie się na nich nie znamy to proponuję wybrać się do sklepu ogrodniczego i poprosić sprzedawcę o pomoc w wyborze gatunków na nasz balkon. Nie wszystkie rośliny lubią dużo słońca z kolei część źle rośnie w cieniu. W przypadku kolorystyki to już od Was zależy jakie połączenia preferujecie. Mogą powstać balkony jednokolorowe, różnokolorowe w pastelowych odcieniach albo takie gdzie są intensywne barwy. U mnie pojawiły się białe, czarne i różowe surfinie, niebieskie lobelie i srebrzyste kocanki.
Mam nadzieję, że Was zainspirowałam i znajdziecie chwile czasu żeby przemienić balkon w zielona oazę. Miłego weekendu!
A w niedzielę będziecie mogli zobaczyć pomysł na zagospodarowanie parapetu.
Jutro zaczyna się wielkie święto wszystkich kibiców piłki nożnej. Zdaję sobie sprawę, że dla Pań, które nie są amatorkami piłkarskiego szaleństwa będzie to ciężki czas i głównie będą oglądać profil swoich mężczyzn wpatrzonych w telewizor. Jednak wiem, że część z nas lubi piłkę nożną. Osobiście uwielbiam oglądać mecze, zwłaszcza podczas mistrzostw. Panuje wtedy taka specyficzna atmosfera, która jest połączeniem napięcia, oczekiwania i emocji. Ludzie opowiadają sobie w autobusach i tramwajach o grze zawodników i strzelonych bramkach. Miło jest też jak za oknami słychać radość kibiców po udanej akcji zawodników, którym kibicują. Śledząc rezultaty meczów mam poczucie, że jestem częścią tego wydarzenia.
Jednak w całym tym kibicowaniu jest pewien problem. Po miesiącu można mieć dość chipsów i coli nie mówiąc już o tym co dzieje się z Naszą wagą:). Piszę to oczywiście z punktu widzenia Pań, które dbają o linię zwłaszcza przed sezonem wakacyjnym.
Dlatego przygotowałam propozycję light „zestawu kibica”. Wystarczy pokroić kolorowe warzywa, przygotować ulubiony dip na bazie jogurtu, pastę z pomidorów lub ciecierzycy trochę krakersów do tego lemoniada np. z przepisu Gosi, kilka piłkarskich dekoracji i można zacząć kibicowanie. A może jakiś Pan nam pozazdrości i się do nas przyłączy?
Zapraszamy do śledzenia wpisów na blogu, ponieważ wkrótce pojawi się też „bardziej męska” wersja kibicowania.
Ostatni post z serii “Urodziny Julka” poświęcam lemoniadzie. Osoby niepijące alkoholu podczas imprezy są zawsze trochę zaniedbywane. Do picia pozostaje im standardowo cola i soki. Dla urozmaicenia przygotowałam dla gości lemoniadę cytrynową i kompot rabarbarowy. Mocno schłodzone są świetną alternatywą dla kolorowych drinków. Warto w tym temacie trochę poszaleć również z bezalkoholową Margaritą truskawkową albo Mohito.
Poniżej przepis na lemoniadę i kompot rabarbarowy.
Lemoniada
1/2 szklanki soku z cytryny 1/4 szklanki cukru + szklanka wody kilka gałązek mięty 2 szklanki wody gazowanej 2 szklanki wody mineralnej kostki lodu plasterki ogórka oraz limonki lub cytryny listki mięty do dekoracji
Najpierw przygotowujemy syrop cukrowy. Do rondelka wsypujemy ¼ szklanki cukru, zalewamy szklanką wody i gotujemy do całkowitego rozpuszczenia się cukru. W dzbanku gałązki mięty zalewamy gorącą wodą i pozostawiamy do zaparzenia. Wyjmujemy miętę i wlewamy sok z cytryny, ostudzony syrop oraz wodę. W razie potrzeby dodajemy więcej soku z cytryny. Na koniec wrzucamy kostki lodu i plasterki świeżego ogórka, limonki oraz listki mięty.
Kompot Rabarbarowy
700g rabarbaru bez liści 2 litry wody 7 łyżek cukru trzcinowego 3 goździki sok z cytryny plasterki cytryny, truskawki, mięta i lód
W dużym garnku rozpuszczamy cukier a następnie wrzucamy do niego pokrojony w kostkę rabarbar i goździki. Rabarbar powinien puścić sok. Dolewamy wodę i gotujemy ok 15-20 min do czasu aż rabarbar zmięknie. Kompot powinien być jasno różowy. Przecedzamy rabarbar przez sito, wyciskając dokładnie cały sok. Do ostudzonego kompotu dodajemy sok oraz plasterki cytryny, kawałki truskawek, listki mięty oraz lód.
W szczególnie gorące dni oba napoje przelewam do szklanych butelek i wsadzam na 1,5 h do zamrażarki a następnie dosypuję do nich lód. Tak zmrożone są najsmaczniejsze.
Dzisiaj przyszła pora na pompony. Początkowo miałam zamiar je kupić ale ostatecznie okazało się, że zrobienie ich nie jest w cale takie trudne. Co więcej jest nawet całkiem wciągające.
Do przygotowania jednego pompona potrzebujemy około 8-10 arkuszy gładkiej bibuły. Jeżeli chcecie aby wasz pompon był jednolitego koloru to próżno szukać takiej bibuły w sklepach papierniczych. We wszystkich, które odwiedziłam rolki są wielokolorowe. Szeroki wybór odcieni znajdziecie na Allegro a białe pompony można wykonać z papieru śniadaniowego.
Arkusze bibuły kładziemy jeden na drugim i zaginamy w harmonijkę. Następnie mając już całość zwiniętą przewiązujemy je po środku nitką lub drucikiem. Przycinamy końce papieru jak na ilustracji nr. 4. Rozdzielamy po kolei arkusz po arkuszu, wyginając je każdy w inną stronę. Mając 10 arkuszy wyginamy po 5 z lewej strony i prawej a następnie to samo z tyłu. Na koniec poprawiamy nasz pompon aby był okrągły i puszysty. I gotowe!
Takie pompony to naprawdę fajna dekoracja. Po urodzinach Julka przez tydzień zbierałam się aby je zdjąć z okna.
Pomysł na truskawkowe pole wykorzystałam już na trzech przyjęciach i za każdym razem jest strzałem w dziesiątkę. Tym razem do małej łubianki wsadziłam grudę ziemi z dziko rosnącą trawa, którą wykopałam poza miastem. Wystrzygłam ją nożyczkami żeby nie przypominała zaniedbanego ogrodu. Umyte i delikatnie osuszone truskawki zanurzyłam do połowy w białej i ciemnej czekoladzie. Chociaż zazwyczaj nie przepadam za białą czekolada, w przypadku truskawek sprawdza się ona doskonale. Swoją słodyczą równoważy kwasowość owoców tworząc w ten sposób naprawdę harmonijne połączenie.
Truskawki nabijałam na krótkie patyczki do tzw. cake pops ale dobrze sprawdzają się także długie wykałaczki do szaszłyków. Na koniec owoce powtykałam w trawę razem z etykietką z napisem „Pole truskawkowe”.
Oprócz truskawek dobrze sprawdza się również kiwi, banany, winogrona czy ananas. A dla bardziej odważnych soczysta i ostra papryczka. Warto jednak przed podaniem sprawdzić czy nie jest ZA ostra:))
Gorąco polecam.
Wskazówki jak własnoręcznie wykonać drewniane etykietki wielokrotnego użytku znajdziecie w kolejnych postach.
Gosia
Miły Gościu na naszym blogu używamy ciasteczek. Goszcząc u nas zgadzasz się na to!