Wakacje to czas podróży. Niektóre wyjazdy są dłuższe inne ograniczają się do jazdy na działkę. Niezależnie od tego gdzie się wybieramy może się tak zdarzyć, że podróż będzie męcząca bo, a to korki, a to objazdy lub po prostu długa droga przed nami. Osobiście nie mam problemu z tym żeby „przyciąć komarka” (oczywiście jako pasażer) w trakcie jazdy samochodem czy innym środkiem komunikacji za to źle śpię w nowych miejscach i budzi mnie poranne światło.
Żeby wypocząć i nie zrywać się z łóżka skoro świt, dobrym pomysłem jest skorzystanie z opaski na oczy, do spania. Chcę wam dzisiaj pokazać moją wersję takich opasek.
Swoje stworzyłam wykorzystując jako bazę opaskę, którą dostałam podczas jednego z długich lotów. Jeżeli nie dysponujecie taką promocyjną opaską, z której moglibyście zrobić użytek, wystarczy, że filc podszyjecie od strony oczu dowolnym bawełnianym materiałem (filc z materiałem stworzy na tyle grubą warstwę, że całość będzie sztywna i nie przepuścić światła). Do zrobienia opasek potrzebujemy kolorowych arkuszy filcu, igły z nitką, nożyczek i gorącego kleju jeżeli nie chcemy wszystkich elementów przyszywać. Pierwszym krokiem jest wycięcie z filcu kawałka, który będzie trochę większy niż promocyjna opaska.
Następnie wycięty filc przykładamy do opaski i jego nadmiar zawijamy pod spód. Całość zszywamy.
Kolejnym krokiem jest wycięcie z filcu poszczególnych części głowy, wymyślonego zwierzątka, a następnie przyszycie lub przyklejenie elementów. I już. Teraz żadna podróż ani nowe miejsce do spania Wam niestraszne. Marta
Niech ktoś mi wytłumaczy jak to się dzieje, że na urlopie czas pędzi niemiłosiernie. Dopiero co planowałam wakacje, a nim się obejrzałam mamy już koniec lipca. W tym roku (podobnie jak w minionym) swój urlop spędziłam w cudownej Chorwacji. Naprawdę brakuje mi słów, żeby ją opisać. Jest to niesamowite miejsce i bardzo zazdroszczę Chorwatom, że mają i piękne góry i ciepłe morze i jeziora o szmaragdowej barwie. U nas niby też wszystko jest, tylko temperatura wody i powietrza jakby inna:)
Gdziekolwiek się nie ruszyć widoki zapierają dech w piersiach. Oczy można nacieszyć obrazem kamiennych domków pokrytych czerwoną, ceramiczną dachówką, drzewek oliwnych i figowców, które można dostrzec w każdym ogrodzie, a do tego ten kolor wody i nieba – wszystkie odcienie niebieskiego. Cudo.
Ciepłe powietrze przeszywa dźwięk cykających cykad, Słońce nagrzewa skórę, słona woda obmywa stopy, kamienie wbijają się w ciało, schłodzony arbuz i niczego więcej do szczęścia nie potrzeba. Cały dzień można spędzić na plaży.
Ale żeby nie było, że urlop to tylko leżenie do góry brzuchem. Było też zwiedzanie. Odwiedziliśmy Dubrownik i jego mury, Split, Trogir, zahaczyliśmy też o Bośnie i Hercegowinę. Nie zabrakło również miejsce na szukanie inspiracji na kolejne blogowe wpisy. Mam nadzieję, że wakacyjny wypoczynek i „naładowanie baterii” pozwoli mi na wymyślanie kolejnych postów w jesienne dni. Wypoczęta i pełna zapału do pracy chcę wam dzisiaj zaprezentować pomysł jak zatrzymać wakacyjne chwile na dłużej. Szukając pomysłu na pamiątki dla siebie i najbliższych odwiedziłam różne stragany. Najwięcej było oczywiście chińskiej masówki w postaci muszelek, breloczków oraz innych rzeczy, które nie zawsze z Chorwacją mają cokolwiek wspólnego. Znalezienie czegoś fajnego wcale nie było łatwe. Po namyśle, przywiozłam w końcu miód mandarynkowy i lawendowy, dżem figowy, a z Mostaru ręcznie malowane ceramiczne podstawki.
Bardzo podobały mi się też obrazki zrobione z tego co można znaleźć na plaży, ale zamiast takie kupować postanowiłam zrobić je sobie sama. Nazbierałam na plaży kamyki i po powrocie do domu zabrałam się do pracy. Do zrobienia wyjątkowej pamiątki potrzebujemy kawałka deseczki, kamyczków, farb (użyłam akrylowych), patyczka i gorącego kleju.
Najpierw malujemy deseczkę, moja jest w odcieniach niebieskiego tak jak morze i niebo w Chorwacji.
Następnie ozdabiamy kamyczki. Wykorzystałam wykałaczkę żeby namalować małe okienka i drzwi. Potem wszystkie elementy przyklejamy gorącym klejem.
I już, niepowtarzalna pamiątka wakacyjna jest gotowa.
Marta P.S. Niektóre zdjęcia w dzisiejszym poście pojawiły się dzięki uprzejmości kolegi Krzyśka (serdecznie pozdrawiam), który pozwolił mi wykorzystać swoje ujęcia.
Rozpoczął się sezon ślubny a wraz z nim sesje zdjęciowe. Dzisiaj chciałabym zaprezentować Wam moją propozycję aranżacji sesji plenerowej.
Pomysł był Panny Młodej, ja natomiast zajęłam się organizacją zaplecza. Obiecuję, że był to najprawdziwszy piknik, bez plastikowych winogron, kropelek rosy z gliceryny… wszystko jadalne i mam nadzieję bardzo smaczne:) Jednym słowem, chwila relaksu podczas wyczerpującego dnia.
Przedstawiam Wam zatem cudowną parę moich przyjaciół – Agnieszkę i Mateusza. Nic bardziej do nich nie pasuje, niż właśnie piknik, ciepłe ciasto, bagietki, lemoniada… Zdradzę Wam w sekrecie, że nie bez przyczyny Panna Młoda ma w domu przydomek „cukiernica”
Może to głupie, ale jakbym tak na szybko miała powiedzieć za co ich tak bardzo lubię to powiedziałabym, że za to, że zawsze biorą dokładkę:) Uwielbiam urządzać przyjęcia, gotować, zapraszać na kolację… a pitraszenie dla kogoś, kogo nie trzeba namawiać do częstowania się jest prawdziwą rozkoszą. Dziękuję Wam zatem, że mam dla kogo gotować:))
Zdjęcia zostały zrobione prawie rok temu. Można więc powiedzieć, że to traki wpis rocznicowy. Mam nadzieję, że miło im będzie wrócić wspomnieniami do dnia ślubu. Ja osobiście wspominam go z dużym rozrzewnieniem, jak zawsze, gdy coś miłego dobiega końca.
Przyjęcie weselne było tak udane, że goście nie chcieli wracać do domu. Mój mąż, już odrobinę znieczulony, objął czule ojca Agnieszki i powiedział „tato” – jak widać można się było poczuć jak na własnym weselu:)
Oj dużo mogłabym pisać o tej parze ale, że mam teraz urlop macierzyński nawet od prowadzenia bloga kończę bo wyszłam z wprawy:)
Podziwiam kobiety, które w upalne dni wyglądają jakby dopiero co wyszły z klimatyzowanego pomieszczenia. W eleganckich strojach z dobranymi dodatkami, nie robią sobie nic z tego, że z nieba leje się żar. Jestem teraz w Chorwacji gdzie temperatura w cieniu nie spada poniżej 30 stopni, pot spływa strumieniami i gdyby nie możliwość wejścia do wody to wykończylibyśmy się z przegrzania.
Dopóki nie zgłębię tajników dobrego wygladu w upalne dni pozostaje mi tylko szukanie cienia, picie orzeźwiających napojów, noszenie przewiewnych ubrań i dodatków, które będą lekkie i pasujące na wakacyjne wyjazdy. Jak już się pewnie domyślacie, po tym przydługim wstępie, chciałabym Wam dzisiaj pokazać jak zrobić drewniane bransoletki w sam raz na gorące lato.
Potrzebujemy drewnianych bransoletek (można je kupić w sklepach internetowych z drewnianymi fabrykantami do biżuterii) ołówka, farb akrylowych, lakieru do drewna i pędzelka.
Na bransoletce rysujemy ołówkiem wymyślony wzór (w tym sezonie modny jest styl boho). Następnie pokrywamy kolejne elementy farbami.
Na koniec wszystko lakierujemy. I już, drewniane bransoletki polecają się na wakacje.
Marta
Marta P.S. Zdjęcia zostały zrobione jeszcze przed moim wyjazdem, ale bransoletki zabrałam ze sobą:)
W zeszłym roku mniej więcej o tej porze na blogu pojawił się post gdzie dostaliście instrukcję jak samodzielnie wykonać kartkę z okazji narodzin dziecka. Franek, dla którego robiłam kartkę skończył właśnie rok i rośnie jak na drożdżach, ku radości rodziców.
Tymczasem pojawiła się kolejna okazja bo na świat przyszła piękna panienka i mogłam zrobić kartkę w wersji dziewczyńskiej. Korzystając z okazji rodzicom małej Uli jeszcze raz gratuluję!
Do zrobienia kartki potrzebujemy ozdobnych sztywnych kartek (najlepiej żeby były dwustronne), ozdobnych dziurkaczy, taśmy dwustronnej, nożyczek i kawałka pianki.
Kartkę A4 tniemy na pół i jedną z połówek składamy. Z kartki o innym kolorze wycinamy prostokąt, który będzie mniejszy niż złożona wcześniej kartka. Z kolorowego papieru wycinamy kolejne elementy dziecięcego wózka. Korzystając z ozdobnych dziurkaczy robimy dekoracyjne części kartki- falbankę do wózka, kokardkę z napisem gratulacje oraz szlaczek pod kółkami. Wszystkie te elementy przyklejamy do przygotowanego wcześniej kartonowego prostokącika taśmą dwustronną.
Następnie z pianki i taśmy dwustronnej przyklejamy prostokącik do zgiętej kartki. I proszę, wystarczy tylko napisać życzenia.
Marta
Miły Gościu na naszym blogu używamy ciasteczek. Goszcząc u nas zgadzasz się na to!