Dzień Taty już tuż tuż więc należałoby pomyśleć o jakimś upominku. Jak co roku mam ten sam problem.
Co by tu można dla mojego Taty zrobić albo kupić. Z pomocą starają się przyjść portale gdzie z nagłówków można wyczytać jakich jest 10 najlepszych prezentów.
Jakoś mój Tata nie wpisuje się w te rankingi, a wszelkiego rodzaju kreatywne pomysły, wyszukane w Internecie, są raczej są dla mniejszych dzieci.
Jak zwykle w takich sytuacjach bywa pomysł znalazł się sam, nie wiadomo skąd.
I tak prezentuje Wam kubki na Dzień Taty.
Wystarczy odpowiedni marker, kubek, pomysł na napis, rysunek lub dedykację i chwila czasu.
Kubek ozdabiamy w dowolny sposób. Czekamy aż marker zaschnie. Wstawiamy do piekarnika kubek i pieczemy w 160 stopniach (grzanie góra- dół) przez 30 min. Po wyłączeniu piekarnika pozostawiamy kubek w środku, do całkowitego wystygnięcia.
Taki kubek nie nadaje się raczej do regularnego mycia w zmywarce, ale mycie ręczne wytrzymuje. Do kubka możecie dokupić ulubioną kawę lub herbatę i prezent gotowy.
Kaktusy wciąż w modzie! Patrząc na to co oferują sklepy, z artykułami do dekoracji wnętrz stwierdzam, że kaktusy cały czas są na topie. Moja miłość do nich też jest niezmienna bo są to rośliny, które wytrzymują ze mną i trwa to dłużej niż jeden sezon. Mimo, że kaktusy nam wiele wybaczą to raz na jakiś czas trzeba je jednak podlać. Jeżeli to sprawia trudność polecam sztuczne kwiaty lub inne imitacje prawdziwych. I dziś mam dla Was pomysł wraz z instrukcją jak zrobić kaktusy w domu. Potrzebne są masa samoutwardzalna, farby, wykałaczka, wałek, doniczki, kamyczki. Masę rozwałkowujemy na grubość ok 0,5cm. Nożykiem lub wykałaczką wycinamy kształt kaktusa. Robimy wzorki na powierzchni. Zostawiamy do wyschnięcia. Jeżeli jest potrzeba, po wyschnięciu, nierówności szlifujemy drobnym papierem ściernym. Farbami np akwarelami malujemy kształty. Do doniczki wsypujemy kamyki. Wyschnięte kaktusy umieszczamy miedzy kamieniami. I gotowe. Udawane kaktusy mogą zdobić nasze wnętrza i zewnętrza:) i nie trzeba ich podlewać;)
Dzisiaj będzie trochę inaczej. Jest projekt handmade, ale nie opiszę jak możecie to zrobić tylko co wykorzystałam do jego wykonania. Elementy stolika pochodzą z odzysku, więc ciężko będzie Wam odtworzyć go co do joty.
Mam jednak nadzieję, że dzisiejszy wpis, zainspiruje Was do kreatywnej pracy. Czasem wystarczy się rozejrzeć żeby stworzyć coś wyjątkowego. A teraz historia mojego stolika. Przed przeprowadzką do nowego mieszkania, w głowie snułam wizje jak urządzić puste kąty.
Od razu było wiadomo, że zakup mebli odbędzie się na raty. Ale były pewne wytyczne co do stylu i charakteru wnętrza. Na przykład wymyśliliśmy sobie, że chcemy mieć fotele klubowe (pomysł nadal nie zrealizowany). O niektórych pomysłach mówiliśmy głośno dlatego gdy któregoś razu moja mama zapytała czy nie chciałabym nóżek stołowych, które jej kolega znalazł i oczyścił, odpowiedziałam „taaak” bez chwili namysłu.
I tak nie mając jeszcze w nowym mieszkaniu kanapy ani innych mebli w dużym pokoju w głowie zrodził się pomysł na stolik. Plan był prosty. Blat wyłożony deskami podłogowymi żeby zlewał się z podłogą i czarne nóżki. Wydawało się, że tylko trzeba zabrać się do pracy. Jednak po głębszej analizie plan z deskami nie wypalił.
Nie chcąc rezygnować całkowicie z pomysłu zaczęłam szukać alternatywnego rozwiązania. Rozpatrując różne opcje, w moje oczy rzuciły się niewykorzystane półki z szafki.
Stwierdziłam, że może przy dobrym dobraniu bejcy uda się zabarwić drewno na podobny kolor co podłoga. Teraz trzeba było tylko zweryfikować pomysł.
Półkę zeszlifowałam.
Następnie wykorzystując bejce i szmatkę, wtarłam dwie warstwy barwnika.
W międzyczasie czarną bejcą pomalowałam nóżki.
Gdy wszystko wyschło, na spodniej stronie deski odmierzyłam sobie gdzie mają być zamontowane nóżki.
Żeby się zbytnio nie napracować nóżki do blatu, przykleiłam klejem do drewna.
Po wyschnięciu wystarczyło podkleić nóżki filcem i delektować się kawką przy nowym stoliku.
Gipsowe odlewy to bardzo fajny pomysł na rożnego rodzaju dekoracje w stylu zrób to sam. Gips dostępny jest w każdym supermarkecie budowlanym, a kształt formy ograniczony jest wyłącznie naszą wyobraźnią.
Już kilka razy na blogu pojawiały się gipsowe formy np tu lub tu, ale miały one raczej mniejszy format. Dzisiaj mam dla Was pomysł na trochę większe gabaryty. Robimy gipsowe doniczki.
Na pewno nie będą tak trwałe jak te betonowe dostępne obecnie w wielu wariantach w sklepach internetowych, ale na domowe i balkonowe dekoracje wystarczą:)
Do zrobienia doniczek potrzebujemy gipsu budowlanego, pojemnika do wymieszania gipsu z wodą, formy do odlewu. Gips mieszamy z wodą tak żeby miał konsystencje ciasta naleśnikowego.
Szykujemy formę do odlewu. Moja została zrobiona z przeciętej tekturowej, puszki po kawie. Do zrobienia wgłębienia wykorzystałam inny pojemnik (tym razem po lodach) do którego wlałam wodę żeby był odpowiednio obciążony.
Gdy mamy przygotowaną formę, możemy zabrać się do nalewania gipsu. Wylewamy gips mniej więcej do połowy wysokości pojemnika. Następnie umieszczamy w gipsie drugi pojemnik. Uzupełniamy brakujący gips tak żeby wypełnić całą formę. Zostawiamy wszystko aż gips lekko stężeje.
Zanim wszystko całkowicie wyschnie wyciągamy drugi pojemnik żeby nie został w naszej doniczce na zawsze:) Po wyschnięciu rozrywamy tekturową formę.
Przed posadzeniem roślinek wnętrze doniczki wyłożyłam folią spożywczą. Tak na wszelki wypadek żeby przy podlewaniu wodę pobierały korzenie roślin a nie gips. Gotowe.
Doniczki już zdobią mój nowy stolik na balkonie.
Marta
Miły Gościu na naszym blogu używamy ciasteczek. Goszcząc u nas zgadzasz się na to!