Spóźniony kalendarz majowy

Przepraszam wszystkich za straszliwe opóźnienie. Może mimo wszystko się jeszcze komuś przyda. Za to mam dobre wytłumaczenie ale to następnym razem:) Obiecuję że, w tym tygodniu zamieszczę kartkę czerwcową.
Gosia
Przepraszam wszystkich za straszliwe opóźnienie. Może mimo wszystko się jeszcze komuś przyda. Za to mam dobre wytłumaczenie ale to następnym razem:) Obiecuję że, w tym tygodniu zamieszczę kartkę czerwcową.
Gosia
Było już trochę o jedzeniu, o niezbędnych rzeczach na piknik, o koszu piknikowym to dzisiaj o tym co poza podziwianiem uroków przyrody oraz długich rozmów o wszystkim i o niczym na pikniku można robić.
Polecam przede wszystkim aktywność fizyczną, wszelkiego rodzaju gry w parach czy zespołowe są mile widziane. Zaczynając od kometki, przez frisbee na kopaniu piłki kończąc.
Dla tych co nad wysiłek fizyczny przedkładają wysiłek intelektualny proponuje różne gry planszowe i nie tylko. Na dobry początek kółko i krzyżyk. Prosta gra dla dzieci, idealna również dla rozleniwionych, dorosłych umysłów. Moja wersja jest trochę zmieniona i zamiast kartki i długopisu mamy kamyczki.
Do zrobienia gry nie potrzebujemy wiele. Wystarczy po 5 płaskich kamyków dla każdego gracza (razem 10), marker i kawałek tektury, dla utrzymania porządku przyda się też woreczek. Na tekturze rysujemy kratkę, a na kamykach znaczki kółka i krzyżyka. I tyle, super prosto za to jak efektownie. Miłej zabawy.
Marta
W zeszłym roku robiłyśmy przegląd koszy piknikowych w sklepach. Dzisiaj prezentuję mój własny kosz, który razem z mężem dostaliśmy w prezencie ślubnym od przyjaciół. Prezent jest jak najbardziej trafiony zwłaszcza, że znając swoja oszczędność, ciężko by mi było zdecydować się na taki zakup. A tak problem z głowy:)
Nie wiem czy jest sens żeby zachwalać praktyczność i urodę kosza bo wystarczy tylko na niego spojrzeć. Owszem jego ciężar jest znaczący zwłaszcza jak wypchamy go smakołykami i raczej nie polecam go na piesze spacery, ale w innych sytuacjach sprawdza się rewelacyjnie.
Tym razem nasz piknik połączony był z grillowaniem więc ceramiczne talerzyki oraz metalowe sztućce z zestawu były idealne. Jak jeszcze dołożymy do tego małe kieliszki i butelkę jakiegoś napoju z procentami (proponuję mój ukochany cydr) oraz miłe towarzystwo, udane popołudnie mamy gwarantowane.
A czy Wy macie kosze piknikowe? Pochwalcie się nimi.
Marta
Czerwiec o czym zapewne wiecie kojarzy mi się z truskawkami, a maj to miesiąc kwitnących kasztanowców, bzów i pikników. Jak już kiedyś chyba pisałam jedzenie na świeżym powietrzu smakuje lepiej i zapewne dlatego nasz apetyt na dworze rośnie.
Pomysłów na posiłki jest co niemiara i w zależności jaką formę wybierzmy musimy się odpowiednio przygotować. Jeżeli wybieramy się na piknik rowerowy najlepiej zabrać jedzenie w plastikowych szczelnych pojemnikach i unikać szkła, które po pierwsze jest ciężkie, a po drugie przy jakiejś kolizji może się potłuc i będzie więcej szkody niż pożytku. Na takie wypady polecam zastawę jednorazową, którą po skończonym posiłku będziemy mogli wyrzucić do kosza.
W przypadku pikniku w parku gdzie środkiem transportu będą nasze nogi dobrze przemyślałabym co ze sobą zabieramy i do minimum ograniczyła bym rzeczy, albo zabrała ze sobą wielu przyjaciół którzy pomogą mi wszystko nosić:)
Inaczej ma się sprawa z wycieczką samochodową. Wtedy możemy sobie trochę pofolgować i zabrać dużo rzeczy nawet takich, które nie są niezbędne, ale ładnie wyglądają. No chyba, że mamy plan zaparkować samochód daleko od miejsca piknikowania to w takim przypadku też bym się zastanowiła co ze sobą zabieram. Na szczęście ja nie musiałam się niczym ograniczać i jadąc na piknik zabrałam pół swojego dobytku.
Wśród moich rzeczy znalazła się taca (tak na marginesie to super rozwiązanie na pikniki), szklane słoiczki, tiulowe pompony, drewniana skrzynka zastępująca koszyk piknikowy, papierowa zastawa z drewnianymi sztućcami oraz milusi kocyk.
Nie zapomniałam też o jedzeniu. Zabrałam ze sobą chłodnik w słoiczkach, warzywka do pochrupania oraz tarty. Jedną ze szpinakiem własnego pomysłu, a drugą z botwinką i kozim serem z przepisu ze strony kwestiasmaku.com (polecam jest pyszna).
Nie mogło zabraknąć też picia. Zrobiłam lemoniadę cytrynowa oraz zabrałam cydr, który idealnie pasuje do takich posiłków.
Piknik to nie tylko jedzenie, ale także zabawy na świeżym powietrzu jednak o tym w innym poście.
Marta
Dam się pokroić za to, że Wy też macie w domu rzeczy, które zostawiliście bo jak będzie czas to się je przerobi, naprawi, podrasuje, przyszyje, odszyje, pomaluje wyszlifuje albo nie wiadomo co z nimi zrobi i będą jak nowe. Ja mam takich zaległych przedmiotów do renowacji lub wymagających lekkiej zmiany sporo. Szkoda mi je wyrzucić bo w mojej głowie już są pomysły co z nimi zrobić. Tylko czasu brak zwłaszcza teraz kiedy zrobiło się ciepło i chciałoby się powygrzewać na słoneczku. Żeby jednak trochę „odgruzować” mieszkanie i w końcu ruszyć z projektami, wymyśliłam sobie, że rozłożę pracę na etapy. Pomysł był dobry, a na warsztat jako pierwsze poszło blaszane pudełko. Mam je chyba jeszcze od podstawówki i od tego czasu trochę się zużyło.
Do odrestaurowania pudelka wykorzystałam eko skórę, którą dostałam od zaprzyjaźnionego kolegi Tomka (serdecznie go pozdrawiam), który pomyślał o mnie, za nim ją wyrzucił. Przed przyklejeniem eko skóry wyszlifowałam lekko pudełko papierem ściernym. Następnie wycięłam nożykiem odpowiedni kształt pasujący do rozmiaru pudełka i wykorzystując klej, który również dostałam od kolegi przykleiłam eko skórę do pudełka. Nie ukrywam, że trochę pracy było i trochę nawdychałam się kleju, ale się opłaciło bo pudełko wygląda ślicznie.
Miłego weekendu i skorzystajcie z ładnej pogody. Ja dzisiaj wybieram się do zoo.
Marta