miliGoście - serdecznie na co dzień

21.08

Słoiczki ze słomką

sloiki_do_picia2

Często się zdarza, że w trakcie imprezy przy dobrej zabawie, komuś wyleje się picie na obrus lub co gorsza na ubranie. Obrusem zazwyczaj nikt się nie przejmuje bo i tak spisany jest na straty, ale co jak poplamiona zostanie sukienka i to nowa? No oczywiście jest rozpacz. Dlatego jak zobaczyłam w sklepie słoiki z pokrywkami i zamontowanymi w nich słomkami, byłam zachwycona. Zachwyt jednak po chwili minął jak zobaczyłam ich cenę. Co!? Tyle pieniędzy dawać za słoik? No nie! Słoiki zalegają w piwnicy, a zrobienie takich pojemników nie może być takie trudne.
sloiki_do_picia3
Trochę pokombinowałam i o to są, słoiki ze słomką. Piękne i praktyczne. Przydatne na imprezy, pikniki i dla tych co mają ukryty talent do oblewania się tak jak ja. Słoiczki mogą być napełnione lemoniadą, sokiem, napojem gazowanym, generalnie tym co lubicie. Jeżeli chcecie je podawać gościom efektownie będą wyglądały jak wrzucicie do nich owoce i listki mięty, a dla ochłody kostki lodu.

sloiki_do_picia
Jak widać nie tylko mi pomysł się spodobał i Gosia też go wypróbowała. Spróbujcie i Wy!

sloiki_do_picia4

Pierwszą rzeczą, którą trzeba zrobić to pomalować pokrywki. Wykorzystałam do tego farbę w sprayu. Następnie używając śrubokręta i młotka robimy otworek w wieczku, tak jak widać na zdjęciu nr 1. Przy robieniu dziurki na wewnętrznej stronie pokrywki tworzą się ostre brzegi, które powinniśmy zagiąć tak, żeby nikt się nie skaleczył. Na koniec pozostaje nam przyozdobienie słoika. Możemy wykorzystać do tego kolorowe taśmy papierowe lub samoprzylepne. Jeszcze tylko kolorowa słomka i gotowe.

Marta i Gosia

18.08

Ukochany łasuchu smacznego!

sniadanie_do_pracy

Staram się codziennie zapakować mężowi jakąś porcyjkę jedzenia do pracy ale różnie to wychodzi. Czasem się nie wyrobię, innym razem z siłami jest trochę na bakier, potem Julek cały dzień ma zły humor… Mam jeszcze wiele innych wymówek. Jednak co jakiś czas zdarza się tak, że mąż wyjątkowo się zasłuży i pod wpływem ogromnego przypływu miłości, pojawia się potrzeba zrobienia mu jakiejś przyjemności. W takiej sytuacji przygotowuję mężowi obiadek do pracy w wersji premium:)

W skład mojego powyższego zestawu obiadowego wszedł koktajl truskawkowy (na drugie śniadanie), krem z pieczonych pomidorów i paluszki z ciasta na podpłomyk oraz mini tarta ze szpinakiem. Wszystko skrzętnie popakowane w słoiczki, zawinięte w papier, przewiązane sznurkami, oznaczone, opisane, wychuchane i przekazane tylko i wyłącznie do rąk własnych ukochanego łasucha:)

Myślę, że poniedziałek jest najlepszym dniem na zaserwowanie mężowi wyjątkowego obiadu do pracy. Cóż lepiej uśmierzy ból powrotu do rzeczywistości po leniwym weekendzie, jeśli nie dobrze nakarmiony brzuszek i świadomość, że się jest mocno kochanym.

Gorąco polecam ten prosty sposób dopieszczenia ukochanego ale UWAGA nie przedawkować bo zachoruje na niewyleczalną ślepotę i przestanie zauważać!

A Wy jakie macie sposoby na zrobienie przyjemności ukochanej osobie? – oczywiście bez okazji:)

Gosia

12.08

Ekspresowy salon piękności

malowanie_dzieci

To jest najprostszy pomysł na świecie. Jako dobra ciocia kupiłam siostrzenicom zestawy do makijażu dla dzieci. Ale babcia nie pozwala się malować małym dziewczynkom. Co tu zrobić. Patrzę a tu z nierozpakowanego jeszcze koszyka piknikowego, wystają papierowe talerzyki. Narysowałam więc na nich nosek, oczy, usta i są już gotowe klientki w salonie piękności. Myślałam, że nasłucham się protestów a tu zaskoczenie. Dziewczynki były zachwycone i bawiły się w malowanki dobre dwie godziny. Gdybym wiedziała, że tak im to przypadnie do gustu, bardziej bym się wysiliła, rysując kontury twarzy na talerzykach:)

malowanie_dzieci2

A takie słychać było rozmowy:

– Ciocia ładnie?

– Tak, ładnie.

– A moje ładne?

– Tak Haniu, śliczne.

(5 min. później)

– Ciocia patrz, ładnie?

– Super, ale jesteś zdolna.

– Ja też jestem zdolna?

– Oczywiście, obie jesteście bardzo zdolne.

(5 min. później)

– Ciocia…

i tak co 5 min:)

Co za pomysł, żeby pozwolić dzieciom robić takie rzeczy na kanapie. Domyślacie się, że i ona nie uniknęła malowania:)

Gosia

7.08

Śniadanie na trawie

sniadanie_na_trawie_fot3
Uwielbiam leniwe poranki we dwoje. Nigdzie nie trzeba się spieszyć. Można ze spokojem zjeść dobre śniadanko i nadrobić zaległości książkowo/filmowe. Jednak raz na jakiś czas mam ochotę na małą odmianę. Któregoś poranka wymyśliłam, że zamiast jeść tradycyjnie przy stole, zapakuję jedzenie do koszyka i pojedziemy na śniadanie na świeżym powietrzu. W koszyku znalazły się kanapeczki, frittata, croissanty, deser w słoiku, papierowe kubeczki, talerzyki, koc i kilka ozdób. Do tego rozkładany stoliczek i podkładki żeby wygodniej się jadło. Była cudowna pogoda i z przyjemnością siedziało się na kocyku. Jedzenie szybko się skończyło, ale to nie przeszkodziło nam we wspólnym siedzeniu aż do obiadu.

Polecam raz na jakiś czas takie urozmaicenia. Nie tylko ze względu na przebywanie na świeżym powietrzu co jest wskazane po całotygodniowym siedzeniu w pracy. Jest to również doskonała okazja żeby spędzić trochę czasu z ukochanym. Można obgadać zaległe tematy, pograć w gry planszowe, posłuchać wspólnie ulubionej muzyki. Nic więcej do szczęścia nie trzeba.

Marta

4.08

Zagrajmy w warcaby

warcaby_gra02

Widziałam kiedyś takie warcaby w programie Marthy Stewart. Postanowiłam na wakacje nad morzem zrobić własne. Może nie jest to szczególnie fascynująca gra ale na leniwe smażenie się na plaży wystarcza. Jej dużą zaletą jest rozmiar i waga. Całość mieści się do malutkiej bawełnianej torebeczki. Do plaży mieliśmy prawie kilometr więc, każdy kolejny przedmiot dorzucony do naszego cygańskiego taboru miał znaczenie.

warcaby_gra03

Muszę się jednak szczerze przyznać, że nie zagraliśmy w nią ani razu. Nie wiem na co liczyłam jadąc na wakacje z małym, naładowanym energetycznie brzdącem. Jedyne na co miałam ochotę podczas krótkich drzemek Julka to samej przymknąć oko i chociaż odrobinę nabrać sił po kolejnej słabej nocy. Mam nadzieję, że chociaż Julek czuje się wypoczęty po urlopie:)

warcaby01

Takie warcaby to prosta sprawa. Ja zrobiłam wersję z 12 pionkami każdego koloru. 24 kapsle po piwie zmatowiłam drobnym papierem ściernym a następnie pomalowałam żółtym i miętowym sprayem. Nie to żeby mój mąż pił aż tyle piwa. Nie, nie:) To była akurat zaleta mieszkania na Woli. Kapsle leżą dosłownie wszędzie:)

warcaby_gra01

Wracając jednak do tematu, planszę zrobiłam z kwadratowego kawałka materiału, na którym za pomocą stempelka z ziemniaka odbiłam szachownicę. Na bawełnianej torebeczce również zrobiłam małą pieczątkę ale spokojnie możecie to sobie darować. Takie już moje spaczenie:)

Wszystkim, którym nikt nie wchodzi na głowę podczas długo wyczekiwanego odpoczynku życzę miłej gry:)

Gosia