Mimo, że od dnia naszego ślubu trochę czasu minęło, nadal zdjęcia nie zostały wywołane. Cały czas sobie obiecujemy, że jak tylko znajdzie się chwila to się tym zajmiemy. Ta chwila jeszcze nie nadeszła i coś mi się widzi, że zastanie nas rocznica ślubu, a zdjęć nie będzie. Tak to jest, jak wszystko odkłada się na później. Postanowiłam się jednak trochę w kwestii zdjęciowej zmobilizować i dzisiaj chcę wam pokazać jak zrobić upominek dla ukochanej osoby z wykorzystaniem zdjęć, ale bez ich wcześniejszego wywoływania. Pomysł możecie wykorzystać z okazji rocznicy, jako prezent urodzinowy, imieninowy lub prezent tak po prostu. To co, do pracy! Będziemy potrzebować dziecięcych klocków z obrazkami (jeżeli mamy czas, możemy sami zrobić ze sztywnego kartonu sześcienne klocki), wydrukowanych na kolorowej drukarce zdjęć (ich wielkość powinna być taka jak wszystkich klocków ułożonych w jeden obrazek), nożyka, dobrego kleju, ewentualnie: wałka, białej farby, lakieru i kolorowych serwetek (tą część możecie pominąć i wasze klocki mogą mieć tylko zdjęciowe obrazki). Z klocków ściągamy oryginalne obrazki, jedną stronę smarujemy klejem i przykładamy do brzegu wydrukowanego zdjęcia. Nożykiem odcinamy pozostający fragment zdjęcia wokół klocka. Analogicznie postępujemy z pozostałymi klockami. Otrzymujemy pierwszy zdjęciowy obrazek. Jeżeli chcemy użyć serwetek najlepiej klocki pomalować na biało, żeby nie przebijało tło, następnie jedną stronę klocka smarujemy klejem i przyciskamy do brzegu serwetki i podobnie jak w przypadku zdjęć odcinamy nożykiem, na koniec lakierujemy. Etapy powtarzamy aż wszystkie strony klocka będą zaklejone. Na naszych klockach możemy umieścić też literki, które po ułożeniu, będą tworzyły jakiś wyjątkowy napis.
Zazwyczaj na przybory i narzędzia cukiernicze nie szkoda mi pieniędzy. Z szafek wysypują się kolejne wykrawaczki, foremki i blaszki. Czasami jednak nachodzi mnie coś takiego, co nie pozwala mi wydać ani złotówki więcej. Tak też miałam tym razem. Zamówiono u mnie ciasteczka weselne w kształcie tortu.
Taka wykrawaczka występuje jedynie w zestawie z trzema innymi, w dodatku zupełnie niepotrzebnymi mi do niczego wzorami. Wiem, wiem to trochę irracjonalne zwłaszcza, że nie kosztowały majątku. Tak już jednak mam. Nie mogłam tego kupić i kropka.
Trafiłam wtedy na pewien sposób. Z puszki wycinamy paski, które następnie wyginamy przykładając do narysowanego na kartce wzoru. W ten sposób powstaje nam wykrawaczka w dowolnie wymyślonym kształcie.
Niestety jest ona dość delikatna, więc nie posłuży nam na długo. Zmierzam poszukać w sklepach budowlanych jakiejś mocniejszej metalowej listewki. W ten sposób będę mogła zrobić więcej, bardziej trwałych foremek.
Sposób ten szczególnie dobrze sprawdza się w przypadku, gdy nie możemy w sklepie dostać potrzebnego nam wzoru. Nie trzeba być zaraz takim dusigroszem jak ja:)
Okres kiedy zima jeszcze się nie skończyła, a wiosny na horyzoncie nie widać, jest dla mnie ciężki. Brakuje mi wtedy energii, czas ucieka przez palce, a praca się nawarstwia. Najchętniej schowałabym się wtedy pod milusi kocyk i udawała, że mnie nie ma. I mimo, wyjątkowego szczęścia jakie mnie w tym roku spotkało w postaci wygrzewania się w słońcu wtedy gdy w tutaj temperatura nie przekraczała zera stopni, czuję już, że cała moja zebrana energia ulatuje w zastraszającym tempie. Najgorzej jest po przyjściu z pracy, do domu. Cały dzień robię plany, spisuję listy co muszę lub chciałabym zrobić. Zapał jest niesamowity, pomysłów nie brakuje, ale po zamknięciu drzwi wejściowych, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko znika. Zaczynam się zastanawiać co mogę zrobić później, z czego zrezygnować, albo przełożyć na bliżej nieokreślony termin.
Staram się z tym obniżonym nastrojem jakoś radzić, efekty są raz lepsze raz gorsze. Jednym ze sposobów jest użycie peelingu kawowego, który niesamowicie dodaje energii. Po przyjściu do domu można szybko wskoczyć pod prysznic i nie dosyć, że się rozgrzejemy to jeszcze dostaniemy zastrzyk kofeiny, która przenika przez skórę i poprawia mikrokrążenie. Działa lepiej niż filiżanka kawy, nie wspominając już o zbawiennym działaniu na naszą skórę. Ale uwaga nie wszyscy z takiego dobrodziejstwa mogą korzystać. Peeling kawowy raczej odradzam osobom, które mają problem z niewydolnością układu żylnego nóg (peeling może doprowadzić do powstania nowych zmian naczyniowych zwłaszcza w połączeniu z cynamonem lub innymi, silnie pobudzającymi krążenie składnikami), kobietom w ciąży oraz osobom z nadwrażliwością na ten składnik. No i zapomniałabym o jeszcze jednym, nie używałabym go codziennie, a raczej 2 razy w tygodniu. W pozostałe dni trzeba szukać innych sposobów radzenia sobie z chandrą.
Wykonanie takiego peelingu jest super proste. Potrzebujemy 3 łyżki stołowe mielonej kawy, 3 łyżki stołowe oliwy z oliwek i po łyżce stołowej miodu oraz cynamonu jeśli lubicie. Całość umieszczamy w słoiczku, zakręcamy i potrząsamy żeby wszystkie składniki się wymieszały. Taką miksturę można przechowywać około 3 tygodni (z doświadczenia wiem, że ta porcja kończy się szybciej).
Jeżeli sami będziecie zadowoleni z działania peelingu, możecie go komuś podarować. Wystarczy dołożyć etykietkę, wybrać ładny słoiczek i mamy super upominek, dla kogoś, kto podobnie jak my potrzebuje już wiosny.
Wiem, wiem dawno mnie nie było. Ostatnio ciężko jest mi cokolwiek ogarnąć. Julek mocno daje nam w kość, zarówno podczas dnia jak i w nocy. No cóż pewnie taki wiek, choć i charakterek ma trudny. W każdym razie jestem i działam.
Walentynki już jutro. Chociaż nigdy nie przywiązywałam do tego święta większej wagi, każda okazja jest dobra do schrupania czegoś pysznego. Przygotowałam na jutrzejszy poranek przy kawie małe muffinki o aromacie pomarańczowym, pokryte delikatnym kremem mascarpone.
Udekorowałam je różowymi perełkami z cukru oraz przebitym strzałą amora serduszkiem z lukru plastycznego. Strzały wykonałam z wykałaczek i złotego papieru samoprzylepnego, dostępnego w każdym supermarkecie. To jest moja ekspresowa propozycja na zaakcentowanie jutrzejszego dnia:)
Walentynki już za chwilę, a Wy nie macie żadnego pomysłu? Nie musicie stawać na głowie żeby sprawić przyjemność drugiej osobie. Wystarczy jakiś drobiazg żeby ukochany czy ukochana wiedzieli, że się o nich pamięta. Możemy przygotować jakąś dobrą kolację, albo zrobić ulubiony deser. Jeżeli kulinaria nie są naszą mocną stroną, proponuję kupić jakieś słodkości. Jeśli ostatnio podobnie jak ja wszystko przekładacie na później i nie starcza wam doby, to mam propozycje na szybki sposób na ładne zapakowanie słodyczy.
Potrzebujemy kawałka ładnej kartki, może być przeźroczysta tak jak u mnie. Do tego musimy mieć taśmę klejącą (kolorowe taśmy świetnie nadają się do ozdobienia pudełek zrobionych z kartek bez wzoru) oraz nożyczki. Wycinamy prostokąt o wymiarach 8x21cm. Taśmą sklejamy jego krótsze boki tak jak na zdjęciu (powstaje nam pierścień) a następnie brzegi z jednej strony pierścienia. Do otrzymanego pojemniczka władamy słodycze. Potem po drugiej stronie, brzegi sklejamy w przeciwnym kierunku. I już! To takie proste.
Marta
Miły Gościu na naszym blogu używamy ciasteczek. Goszcząc u nas zgadzasz się na to!