miliGoście - serdecznie na co dzień

22.09

Marchewa sensoryczna

marchewka_06

Franuś ma wszystko po Julku – ubranka, zabawki, bujawki… Dla niego nie ma to znaczenia ale ja zawsze mam lekkie wyrzuty sumienia, że jako drugie dziecko jest traktowany troszkę po macoszemu. Ostatnio zainspirowała mnie koleżanka, która zapisała się na kurs szycia. Kupuje rozmaite, ciekawe materiały i wyczarowuje różne cudeńka dla swojego Adasia. Trochę pozazdrościłam. Wyjęłam więc z piwnicy maminego łucznika i zabrałam się do roboty. Wymyślam różne rzeczy dedykowane Franciszkowi i w ten sposób on również ma coś swojego. Nie było oczywiście tak łatwo bo maszyna była mocno rozregulowana – robiła wszystko tylko nie szyła. Znalazła się jednak miła osoba, która doprowadziła ją do ładu.  

marchewka_07

Na początku postanowiłam uszyć pluszową maskotkę sensoryczną dla Franusia. Marchewka jest miękka i pokryta wypustkami. Po bokach wyrastają z niej rypsowe korzonki w różnych kolorach a na końcu ma zawiązanego małego guzka do gryzienia. Liście przyjemnie szeleszczą dzięki wypełnieniu z celofanu. Można by się jeszcze pokusić o umieszczenie w środku jakiegoś dzwoneczka albo grzechotki.

Do jej wykonania potrzebujemy:

2 pomarańczowych kawałków pluszu w kształcie korzenia, 2 pluszowych zielonych listków i 2 z gładkiego materiału, 6 paseczków z tasiemki rypsowej, wypełniacz do poduszek oraz kawałek celofanu.

marchewka_zabawka

Z pomarańczowego pluszu wycięłam 2 kawałki materiału w kształcie marchewki. Pomiędzy włożyłam paseczki z wstążki rypsowej w różnych kolorach. Wszystko szyłam oczywiście wywrócone na lewą stronę.

marchew_DIY

Następnie z zielonego pluszu i gładkiego materiału wycięłam liście i zszyłam tak samo jak wcześniej (pozostawiając otwór na wywrócenie na prawą stronę). Do listków włożyłam po kawałku celofanu a do korzenia wypełniacz do poduszek.

marchewka_zabawka2

Listki zszyłam z resztą zabawki. Koniec korzenia zawiązałam w guzek i tak powstała marchewka.

marchewka_03

marchewka_05

Franuś uwielbia miętosić i gryźć tego pluszaka. I wreszcie ma coś własnego:)

Gosia