Ukochany łasuchu smacznego!

Staram się codziennie zapakować mężowi jakąś porcyjkę jedzenia do pracy ale różnie to wychodzi. Czasem się nie wyrobię, innym razem z siłami jest trochę na bakier, potem Julek cały dzień ma zły humor… Mam jeszcze wiele innych wymówek. Jednak co jakiś czas zdarza się tak, że mąż wyjątkowo się zasłuży i pod wpływem ogromnego przypływu miłości, pojawia się potrzeba zrobienia mu jakiejś przyjemności. W takiej sytuacji przygotowuję mężowi obiadek do pracy w wersji premium:)
W skład mojego powyższego zestawu obiadowego wszedł koktajl truskawkowy (na drugie śniadanie), krem z pieczonych pomidorów i paluszki z ciasta na podpłomyk oraz mini tarta ze szpinakiem. Wszystko skrzętnie popakowane w słoiczki, zawinięte w papier, przewiązane sznurkami, oznaczone, opisane, wychuchane i przekazane tylko i wyłącznie do rąk własnych ukochanego łasucha:)
Myślę, że poniedziałek jest najlepszym dniem na zaserwowanie mężowi wyjątkowego obiadu do pracy. Cóż lepiej uśmierzy ból powrotu do rzeczywistości po leniwym weekendzie, jeśli nie dobrze nakarmiony brzuszek i świadomość, że się jest mocno kochanym.
Gorąco polecam ten prosty sposób dopieszczenia ukochanego ale UWAGA nie przedawkować bo zachoruje na niewyleczalną ślepotę i przestanie zauważać!
A Wy jakie macie sposoby na zrobienie przyjemności ukochanej osobie? – oczywiście bez okazji:)
Gosia