Koszykowy zawrót głowy

W zeszłym roku robiłyśmy przegląd koszy piknikowych w sklepach. Dzisiaj prezentuję mój własny kosz, który razem z mężem dostaliśmy w prezencie ślubnym od przyjaciół. Prezent jest jak najbardziej trafiony zwłaszcza, że znając swoja oszczędność, ciężko by mi było zdecydować się na taki zakup. A tak problem z głowy:)
Nie wiem czy jest sens żeby zachwalać praktyczność i urodę kosza bo wystarczy tylko na niego spojrzeć. Owszem jego ciężar jest znaczący zwłaszcza jak wypchamy go smakołykami i raczej nie polecam go na piesze spacery, ale w innych sytuacjach sprawdza się rewelacyjnie.
Tym razem nasz piknik połączony był z grillowaniem więc ceramiczne talerzyki oraz metalowe sztućce z zestawu były idealne. Jak jeszcze dołożymy do tego małe kieliszki i butelkę jakiegoś napoju z procentami (proponuję mój ukochany cydr) oraz miłe towarzystwo, udane popołudnie mamy gwarantowane.
A czy Wy macie kosze piknikowe? Pochwalcie się nimi.
Marta