Japońska sztuka kintsugi
Już myślałam, że doniczki nie da się uratować. A jednak. Może nie do końca będzie spełniać swoje stare funkcje, ale nadal może zdobić moje mieszkanie.
Podczas jednej z letnich burz, silny wiatr przewrócił doniczkę w wyniku czego się stłukła. Troszkę się zmartwiłam, ale znowu nie aż tak bardzo;) Dzięki temu mogłam zobaczyć czy będę wstanie tak jak japońscy rzemieślnicy naprawić potłuczony przedmiot.
W Japonii za pomocą laki oraz szlachetnych kruszców skleja się potłuczoną ceramikę. Technika ta nazywa się kintsugi. Moja renowacja nie dorównuje umiejętnościom japońskich rzemieślników, ale efekt końcowy i tak jest dla mnie super.
Zdradzę Wam jak udało mi się to zrobić w domowych warunkach. Jeżeli również macie potłuczoną ceramikę, którą chcielibyście uratować dzisiejszy wpis jest właśnie dla Was.
Potrzebujecie kleju do ceramiki, złotego pigmentu, kleju uniwersalnego, który po wyschnięciu będzie przezroczysty oraz drewnianego patyczka i wykałaczek.
Pigment łączymy z klejem do ceramiki, ale nie przesadzamy. Chcemy tylko by klej zmienił kolor, a nie stracił swoje właściwości.
Zabarwiony klej nanosimy patyczkiem na powierzchnie ceramiki i sklejamy kolejne elementy. Staramy się by kleju nie było za dużo. Nadmiar od razu ścieramy żeby nie zasechł na powierzchni. Lepiej żeby została przestrzeń między sklejanymi częściami niż żeby klej wypływał.
Czekamy aż klej zwiąże.
Następnie mieszamy klej uniwersalny z pigmentem i za pomocą wykałaczki nanosimy w szczeliny.
Dzięki temu uzyskamy widoczny efekt i to charakterystyczne żyłkowanie dla tej techniki. Wiem, że nie jest to idealna metoda, ale na warunki domowe oraz to, że nie jestem japońskim rzemieślnikiem, wystarczająca. Gdy wszystko wyschnie możemy znowu podziwiać naszą ceramikę. Moja doniczka nie będzie już doniczka, w której będzie ziemia, ale wykorzystam ją jako osłonkę na doniczkę plastikową.