Bezzzzzz

Uwielbiam tę porę roku. Zieleń, nie spalona jeszcze słońcem, jest taka soczysta. Na każdym straganie można dostać młode warzywa. Na każdy posiłek jeść truskawki. Kwitną moje ukochane piwonie. Czego chcieć więcej?!
Trzeba kolekcjonować wszystkie miłe chwile żeby było czym się grzać jak przyjdzie zima. Wiem, że zanim to nastąpi to przed nami wakacje, ale warto zawczasu pomyśleć o zapasach i przetworach.
Teraz jest najlepszy czas na wykorzystanie kwiatów czarnego bzu. Nigdy wcześniej nic z bzu nie robiłam, ale widziałam w wielu miejscach, że kwiaty mają szerokie zastosowanie. Ja postanowiłam zrobić z nich nalewkę. Nie jest trudna w wykonaniu, a po degustacji już wiem, że będzie idealna jako dodatek do zimowej herbatki. A teraz co będzie nam potrzebne do wykonania nalewki:
35 kwiatostanów czarnego bzu
7 cytryn
280g cukru
300ml wody
1l wódki 40%
Do tego dwa słoiki, jeden ok. litra, a drugi większy taki ok. 6-cio litrowy.
Baldachy czarnego bzu, układamy na ręczniku papierowym i zostawiamy na trochę żeby mieć pewność, że wszystkie robaczki wyjdą z kwiatów.
Następnie odcinamy grubsze części, pozostawiając tylko delikatne gałązki. Wodę z cukrem i sokiem wyciśniętym z jednej cytryny gotujemy w małym garnku. Ciepłym syropem zalewamy 10 kwiatostanów, które wcześniej umieściliśmy w litrowym słoiku i zostawiamy na tydzień.
Cytryny dokładne myjemy i sparzamy ich skórkę wrzątkiem. Kroimy w grube plastry.
W dużym słoju układamy warstwami naprzemiennie, cytryny i pozostałe baldachy bzu. Zalewamy wódką i również odstawiamy na tydzień. Po upływie tego czasu zlewamy alkohol i wyciskamy sok z cytryn, które macerowały się w dużym słoju. Z małego słoika odcedzamy kwiaty i uzyskany syrop dodajemy do alkoholu. Wszystko mieszamy i przelewamy do butelki. Teraz bzowa nalewka czeka na zimowe wieczory.
Marta
P.S. Taka nalewka może też być świetnym prezentem z okazji zbliżającego się Dnia Ojca.